New York State of Mind

Nowy Jork pojawia się nam i znika. Nieustannie przeplata się z naszym życiem. Kiedyś był jakimś wyśnionym, nieosiągalnym, egzotycznym rajem. Był letnią odskocznią od studenckiej rzeczywistości, był marzeniem, ciężarem i codziennością. Mateusz mieszkał tam przez prawie dziesięć lat swojego życia. Dla mnie to miasto zawsze było świętem. On znudzony i zmęczony, ja zachwycona. Wszystko w jednym, czyli klasycznie po nowojorsku.

Dziś rano Mateusz wylądował na JFK. Ja jestem w Polsce i trochę mi żal. Dlatego odkopałam zdjęcia z jednego z naszych wspólnych wyjazdów do NYC. Zrobiłam je analogowym aparatem, którego używałam wtedy pierwszy i ostatni raz, i chyba trochę szkoda. Pokazuję je Wam dokładnie takie, jakie są – żadnych filtrów i przeróbek. Tak trochę sentymentalnie.

Nowy Jork, lato 2009.

dos-limones-por-favor-nyc-budynki

photo35_31a

dos-limones-por-favor-nyc-taxi

dos-limones-por-favor-nyc-ulica

dos-limones-por-favor-nyc-highline

dos-limones-por-favor-nyc-highway

dos-limones-por-favor-nyc-meatpacking-district

dos-limones-por-favor-nyc-mazi-za-kierownica

dos-limones-por-favor-nyc-zachod-slonca

dos-limones-por-favor-nyc

dos-limones-por-favor-nyc-lu-w-metrze

dos-limones-por-favor-nyc-balony

dos-limones-por-favor-nyc-columbus-circle

PS. Tak wiem, że tytuł posta jest pretensjonalny, ale nie mogłam się powstrzymać!

Jeden komentarz Dodaj własny

  1. Marcin pisze:

    Tytuł wcale nie pretensjonalny, tytuł sentymentalny, tak jak chciałaś.
    Lubię takie powroty, choćby umysłem właśnie, bywa że człowieka ponosi, emocje odżywają. Ale to przecież takie życiowe… :)
    Saludos!

    Polubienie

Dodaj komentarz