W poszukiwaniu Pizzy Idealnej.

Jakiś czas temu rozpoczęłam swoje własne poszukiwania domowej Pizzy Idealnej. Piekarnik jaki mam, każdy wie. Kamienia brak. W domu zimno, więc ciasto nie ma najlepszych warunków do wyrastania. Jedyne pewne elementy to ja i Mazur – pizzę jesteśmy w stanie zjeść zawsze i wszędzie.

Rozpoczął się więc czas eksperymentów. Raz się nie dopiekło, innym razem spaliło. Ciasto sztywne, ciasto bezsmakowe, nienajlepsza kombinacja dodatków. Umówmy się: żadna z wymienionych ‚porażek’ nie jest końcem świata, więc pizzopodobne wypieki zjadane były do ostatniego okruszka, z zapewnieniem, że nie złożyliśmy broni, a poszukiwania będą trwały dalej.

Wczoraj zagniotłam ciasto z przepisu z książki ‚Jamie w domu’ J. Olivera, zachęcona fragmentem programu telewizyjnego ‚Jamie at home’ poświęconemu pizzy*. Powiem krótko: udało się.

Wnioski?

1. Nie kombinować z ciastem: mąka, woda, oliwa sól i odrobina cukru na rozruch to podstawa, poza którą nie warto się wychylać.

2. Nie ignorować 10 min. etapu wyrabiania ciasta – zdaje się, że moje niepowodzenia wynikały właśnie ze zbyt krótkiego wyrabiania.

3. Nie przejmować się piekarnikiem i brakiem kamienia: taka pełna półka-blacha i piekarnik ustawiony mniej więcej na maksimum powinny wystarczyć (co nie znaczy oczywiście, że sprawna maszyna i kilka gadżetów mają zaszkodzić : )

4. Pamiętać, że pizza to z założenia posiłek prosty i nieskomplikowany i choć Neapolitańczycy twierdzą, że tamtejsze powietrze jest niezbędne do upieczenia ‚prawdziwej’ pizzy, to jak się nie przekombinuje, to pizza uda się na bank.

Przepis na dwie spore pizze

0,5 kg mąki

10 – 15 g świeżych drożdży

mniej więcej szklanka ciepławej wody

2 – 3 łyżki oliwy z oliwek

łyżeczka soli

łyżeczka cukru

Mąkę przesiewam na blat, mieszam z solą. Drożdże rozpuszczam w wodzie, razem z cukrem i oliwą. Po chwili zaczynam dolewać płynną miksturę do mąki, zagarniając widelcem tak, jak przy pierogach.

Następnie zaczynam zagniatać ciasto, co powinno trwać jakieś 10 minut. W połowie może się odechcieć, ale na tym polega cały myk, więc nie wolno przerwać.

Gładką kulę wyrobionego ciasta przekładam do miski lekko wysmarowanej olejem. Przykrywam miskę ściereczką i odstawiam w ciepłe miejsce na mniej więcej godzinę.

Po tym czasie ponownie wyrabiam ciasto, żeby wypuścić z niego powietrze. Nie należy się obawiać zmniejszenia objętości kulki. Ciasto na tym etapie jest bardzo elastyczne, więc bez problemu uformujemy z niego 2 placki (lub jeden wielki – zależy to wyłącznie od osobistych preferencji i rozmiarów piekarnika). Placki powinny poleżakować jakieś 10 minut.

Przed samym włożeniem do piekarnika obkładam dodatkami. Zdecydowanie najlepiej sprawdzają się połączenia najprostsze. U nas wczoraj był sos pomidorowy zrobiony ze zredukowanych pomidorów krojonych z puszki wzmocnionych czosnkiem, odrobiną oliwy i przyprawami, pikantne salami, pieczarki, mozarella i oliwki, choć jestem przekonana, że odjęcie czegokolwiek poza sosem i serem nie ujęłoby chwały naszemu wypiekowi : ).

Pizzy w moim piekarniku wystarcza mniej więcej 10 minut. Delikatnie zarumieniony rant to najlepszy znak. Trzeba pamiętać, że lepiej obserwować ją przez okienko, niż uchylać drzwiczki – pizza lubi jak jest jej niezmiennie gorąco.

To wszystko.

Choć uważam tzw. akcje kulinarne za bardzo dobry pomysł i istotny czynnik budujący internetową społeczność gotujących blogerów, sama prawie w nich nie uczestniczę. Bywają wyjątki, a Międzynarodowy Dzień Pizzy, czyli International Pizza Day jest jednym z nich. Akcja prowadzona jest przez Nette7 z bloga Fabryka Smaku., której bardzo dziękuję, za przypomnenie tej daty, choć wciąż nie wiem, na ile jest oficjalna :).

* fragment 1, fragment 2, fragment 3.

PS. Wybaczcie flesz i słabą jakość zdjęcia. Głód, zima i późna pora robią swoje : )

17 komentarzy Dodaj własny

  1. aga-aa pisze:

    to rozumiem, że cel osiagniety, czy dalej szukasz?
    sama bym zjadła kawałek :)

    Polubienie

    1. luisafoodie pisze:

      jeśli uda mi się potórzyć efekt kilka razy – będę zadowolona :)

      Polubienie

  2. kić pisze:

    Hej, Lu – powiem Ci tak: zrobiłem w życiu pewnie blisko 100 pizzzz i mam różne wnioski. Też zacząłem od prostego ciasta, dodawałem to niego cząber, tymianek, odrobinę sosu sojowego, zamiast wody robiłem na Karmi, na zwykłym piwie, na gazowanej wodzie. Praktycznie każda była inna i każda na swój sposób dobra, ale moje poglądy na te tematy zrewidował dopiero Ciastoch wyskoczywszy w Sylwestra z „pizzą Rycha”. Zaczep ją o przepis i spróbuj chociaż raz, jest banalny i zarazem nowatorski. Ja odleciałem;)
    pzdr!

    Polubienie

    1. luisafoodie pisze:

      Kić – ładny przerób. A do Ciastocha zgłoszę się na pewno :) Swoją drogą patrz jaki jesteś lojalny, że nie chcesz jej sekretu zdradzić w tym jakże popularnym i czytanym miejscu :) Pozdro dla poszukiwaczy pizzy :)

      Polubienie

      1. em pisze:

        tak tak – pizza rycha rzadzi – chociaz wszyscy znawcy na widok ciasta zgodnie uznali ze nic z tego nie bedzie :)

        Polubienie

  3. Kasia f. pisze:

    Bardzo chętnie skubnęłabym kawałek. :) Ja również nie piekę na kamieniu, bo go nie posiadam, ale kiedyś spróbuję, żeby chociaż sobie porównać. :)

    Polubienie

    1. luisafoodie pisze:

      Ja marzę o wypieczeniu pizzy w takim prawdziwym piecu opalanym drewnem. Przyznaję, że te filmiki mnie mocno zainspirowały. Ech marzenia :) Pozdrawiam!

      Polubienie

  4. cozerka pisze:

    pizza, piękna i czuję już jej zapach, nie wiem jak ja doczekam do godziny obiadowej.

    Zjadłabym teraz kawałek, chociaż za mną weekend pod znakiem pizzy- 4 smaki i dwie grubości ciasta (na wasabi wieczorem).

    Pizza z pieca opalanego drewnem….to jest to :D

    Polubienie

    1. luisafoodie pisze:

      kiedyś się uda z tym piecem :) a ja już niecierpliwie czekam na relację. i tak sobie myślę, czy dzisiaj nie zrobić powtórki z rozrywki :)

      Polubienie

      1. cozerka pisze:

        Wczoraj myślałam, że już nie mam ochoty na pizze (z reszty ciasta robiłam kolację dla Pana B)…

        Ale dziś w porze lunchowej to coś mi się zdaje, że na ciepłą, z prawdziwmym serem i domowym sosem pomidorowym bym się skusiła.

        Smaczego :D

        P.S. Co do pieca, szkoda, ze nie robią takich w wersji domowej (a może robią ;) )

        Polubienie

  5. cremebrulee pisze:

    podpisuję sie rękami i nogami pod wnioskami ;)

    Polubienie

    1. luisafoodie pisze:

      Hihi! Cieszę się, że się ze mną zgadzasz :)

      Polubienie

  6. Ciastoch pisze:

    Picca Rycha

    kupujemy:
    drożdze w kostce (dajemy 1/2)
    piwko (dajemy 1/2)
    mąkę pszenną (dajemy 1/2)
    sól każdy ma a jak nie ma to niech za piccę ryśka się nie zabiera

    i robimy tak:
    w garnku podgrzewamy piwo i rozbełtujemy w nim drożdże, piwo nie może się zagotować, musi osiagnąć temp. 30stopni, sprawdzamy palcem jak nie parzy to jest gites. ostudzamy (z doświadczenia wiemy, że ten etap można pominąć)

    w dużej misce rozrabiamy ciasto – 1/2 kg mąki i już rozgotwane w piwie drożdże. szczypta soli, parę ruchów ręką i łyżką. breję zostawiamy w ciepłym miejscu, breja lubi być przykryta cienką warstwą mąki i czystą ściereczką.

    przerwa na 2 papierosy i kawę

    breja urosła. gnieciemy intensywnie breję, jeśli trzeba podsypujemy mąką. urywamy małe kulki i wałkiem robimy pizzę jak na filmach.

    picca rycha gotowa!

    Polubienie

  7. Przemo pisze:

    Przepis rzeczywiście idealny. Wychodzi super ciasto, ładnie się wyrabia i extra smakuje :). Dzieki

    Polubienie

  8. santo pisze:

    Jest jeszcze kwestia rodzaju mąki – mąki polskie są inne niż te włoskie…

    Polubienie

Dodaj komentarz